TikTok na talerzu – jak media społecznościowe dyktują modę na jedzenie i dlaczego dietetycy biją na alarm

Redakcja

Filmik z szeleszczącym „crunchy wrapem”, trzy linijki przepisu w opisie – i milion odsłon w dwie godziny. Treści żywieniowe są dziś jedną z najszybciej rosnących kategorii w social mediach. Według najnowszego badania IFIC już 54 proc. internautów regularnie ogląda na TikToku i Instagramie materiały o diety i fitnessie, rok temu było to 42 proc. Imponujące statystyki idą jednak w parze z rosnącą liczbą ostrzeżeń lekarzy i psychologów: wiele internetowych trendów ma więcej wspólnego z marketingiem niż z nauką, a algorytmy promują treści skrajne, bo te najlepiej się klikają.

Dieta z telefonu – szybciej niż zdążysz pomyśleć

Analiza 115 tys. klipów oznaczonych tagiem #diet na TikToku pokazała, że ponad 40 proc. materiałów zawierało zalecenia niezgodne z aktualną wiedzą żywieniową – od eliminowania całych grup produktów po zachęty do głodówek „detox”. Jeszcze gorzej wypadają nagrania w popularnych wątkach takich jak „SkinnyTok”, gdzie specjaliści doliczyli się setek porad gloryfikujących zaniżone BMI i bagatelizujących sygnały zaburzeń odżywiania. Młodzi odbiorcy – zwłaszcza z pokolenia Z – deklarują, że sprawdzają wiarygodność twórców, ale równocześnie aż 40 proc. badanych przyznaje się do podążania za dietą znalezioną w sieci bez konsultacji z dietetykiem.

„Crunchy lifestyle” – eko czy kolejny ekstremum?

Na fali popularności zyskuje „crunchy lifestyle”, czyli radykalnie naturalna dieta połączona z odrzuceniem plastiku i kosmetyków syntetycznych. Zwolennicy mówią o zdrowszym życiu i mniejszym śladzie węglowym, krytycy – o ryzyku niedoborów i zakazie szczepień propagowanym w niektórych grupach. Amerykańscy dietetycy alarmują, że część nastolatków usuwa z jadłospisu nabiał i produkty zbożowe „bo tak mówią influencerki”, co może zaburzyć rozwój kości i mikrobiom jelitowy. Psychologowie dodają, że społeczności „crunchy” zamykają się w bańkach, w których każdy sceptyczny głos jest uciszany, a spiralę nakręca algorytm pokazujący coraz bardziej radykalne treści.

Polskie podwórko – smart liczniki i… głodówki według „fit-gwiazd”

Krajowy krajobraz nie odbiega od globalnych trendów. Orange obsługuje już ponad dwa miliony kart M2M w inteligentnych licznikach i urządzeniach smart-home, dzięki czemu użytkownik widzi w aplikacji, ile prądu zużył czajnik czy air-fryer. Ta sama aplikacja może jednak w sąsiedniej zakładce serwować rolki z głodówkami 800 kcal dziennie, promowane przez twórców fitness. Niedawny przykład: sprzedawany przez influencerkę pakiet badań „pod endometriozę” – szybko skrytykowany przez ginekologów i wycofany, ale film obejrzało już pół miliona osób. Eksperci z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego przypominają, że rekomendowane jadłospisy różnią się w zależności od wieku i stanu zdrowia, a ogólne wytyczne MyPlate czy Talerza Zdrowego Żywienia są wciąż bezpieczniejszym punktem startu niż viralowy challenge.

Szpitale na łączach, ale alarm ciągle aktywny

Placówki medyczne korzystają z IoT do monitorowania pacjentów w czasie rzeczywistym – inteligentne opaski EKG potrafią zbić czas reakcji personelu nawet o 30 proc. . Jednak ta sama technologia pozwala hakerom na masowe skanowanie słabo zabezpieczonych urządzeń: przeciętny smart-zegar pacjenta odpiera dziś średnio dziesięć prób włamania na dobę. Dlatego specjaliści apelują, by przy okazji kampanii promujących zdrowe nawyki w social mediach mówić równie głośno o cyberhigienie – aktualizacjach firmware’u i unikalnych hasłach.

Edukacja i regulacje – dwie tarcze ochronne

Stany Kalifornia i Oregon przyjęły już przepisy zobowiązujące producentów IoT do stosowania unikatowych haseł fabrycznych oraz włączenia automatycznych aktualizacji, a podobne prawo rozważa Komisja Europejska . Równolegle na TikToku ruszył europejski program GOOD MOVE, w którym dietetycy i influencerzy wspólnie odpowiadają na pytania widzów i obalają mity dietetyczne – w ciągu pierwszych trzech tygodni hasztag #goodmovepl przyciągnął ponad 12 mln wyświetleń. Kluczem pozostaje jednak krytyczne myślenie odbiorców: jeśli algorytmy nagradzają skrajności, to jedyną przeciwwagą jest świadomy scroll – i wizyta u specjalisty, a nie u przypadkowego twórcy z milionem serduszek.

Przypisy: